Msza Święta - miesięcznik biblijno-liturgiczny

« powrót do numeru


ks. Bogusław Nadolski
Pan z wami - więcej niż pozdrowienie.

Artykuł pochodzi z miesięcznika "Msza Święta" nr 06, czerwiec 2009

Ucałowawszy ołtarz, celebrans zajmuje miejsce przewodniczenia i pozdrawia zgromadzonych. Pozdrowienie należy do pierwotnych form spotkania – tylko człowiek jako osoba może pozdrawiać i na pozdrowienie odpowiadać. Pozdrowienie zawsze wyraża szacunek i uznanie, zawsze łączy ludzi ze sobą. W języku łacińskim pozdrowienie oddane jest przez wyraz: salutatio. Tkwi w nim słowo salus, to znaczy: zbawienie, szczęście, ratunek. Zatem pozdrowienie jest daleko głębszym aktem, niż tylko podkreślenie znajomości czy pokrewieństwa. W języku hebrajskim odpowiednikiem pozdrowienia jest barach, co oznacza błogosławić. Inna forma nie była znana, ale język grecki stosuje słowo, które znaczy uścisnąć.

Gest celebransa w połączeniu ze słowami pozdrowienia posiada o wiele głębsze znacznie niż przypuszczamy. Słowa pozdrowienia wyjęte są z Pisma Świętego. Boos pozdrowił żniwiarzy: „Niech Jahwe [Pan] będzie z wami!” (Rt 2,4). W pozdrowieniu celebransa Panem jest Zmartwychwstały Jezus, zapewniający nas: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20), ale także obiecujący: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). To chrystologiczne znaczenie posiadają także inne formuły pozdrowienia przewidziane w Mszale.

Wypowiedziane słowa pozdrowienia to nie zwykłe przywitanie się: „Dzień dobry” czy swoiste podanie ręki. Słowa i towarzyszący im gest potwierdza naszą przynależność do Kościoła. Zmartwychwstały Chrystus przychodzi do swoich uczniów, jest pomiędzy nami, z nami, pośrodku nas. Uczestnicy liturgii w wyniku tej obecności nie stanowią już więcej prostego zebrania, mitingu zwołanego nawet w poważnym i pobożnym celu. Stają się zgromadzeniem liturgicznym, są Kościołem, cząstką Ciała Chrystusa. Lud zebrany jest nosicielem obecności zbawiającego Boga.

Pozdrowienie stanowi wydarzenie, ekspresję faktu, a równocześnie życzenie wlewające nadzieję, że ta obecność Zmartwychwstałego będzie owocna, kształtująca życie.
Teologiczna głębia pozdrowienia nie dopuszcza jakiegoś chłodu. Wręcz przeciwnie – zgromadzenie jest pozdrawiane z szacunkiem, ponieważ jest kochane. To jest pierwszy dialog, starszy niż pieśń na wejście, i najbardziej uniwersalny w obrzędach wstępnych. Wspomina o nim św. Augustyn w Prawie Bożym (22,8,22). Pozdrowienie i odpowiedź ludu Bożego manifestują misterium Kościoła – świętego zwołania (OWMR 50). Biskup i prezbiter „z godnością, ale i z pokorą służy Bogu i ludowi”, przypomina Konstytucja o Liturgii świętej w art. 50. Na pozdrowienie odpowiadamy: „I z duchem twoim” świadomi, że nie chodzi tu o osobę, o duszę, ducha konkretnego celebransa, lecz o Ducha Świętego, który został mu dany w święceniach, na mocy których działa w imieniu Chrystusa, uobecnia Jego działanie w konkretnej wspólnocie. Silnie to podkreślił Jan Chryzostom w tekście na Zesłanie Ducha Świętego: „Gdyby nie było Ducha Świętego, nie byłoby w Kościele pasterzy i nauczycieli, bo i tych ustanawia Duch Święty, jak mówi Paweł: «Nad którą (trzodą) Duch Święty ustanowił was pasterzami i biskupami» (Dz 20,28)”.

Odpowiedź: „I z duchem twoim” odnosi się właśnie do Ducha Świętego, który przez sakrament święceń został dany kapłanowi, aby mógł działać w imieniu Chrystusa. Ten wstępny dialog warunkuje w pewnym stopniu dalsze uczestnictwo w Eucharystii widziane w duchu wiary i poddane inspiracjom Ducha Bożego.
W odpowiedzi zawiera się także nasze przekonanie, że chcemy iść za wskazaniami celebransa.

Zwykła kultura wymaga, aby pozdrowienie nie pozostawało bez odpowiedzi; to jest podstawowe savoir vivre liturgii. Tym więcej że pozdrowienie i odpowiedź nie są fazami pozdrowienia, ale stanowią dynamiczną aktywność Ducha Bożego. Jako zgromadzenie liturgiczne, jako włączeni w Jezusa Chrystusa, inaczej patrzymy na siebie na wzajem. Budowana od wyjścia z domu wspólnota konkretyzuje się. Chcemy kierować się poetyką serca i poetyką spojrzenia, które wynikają z wiary. A serce w Biblii – to mniej uczucia, a raczej wewnętrzne postanowienia, decyzje, to „miejsce” dyspozycyjności, otwartości względem Boga i drugiego człowieka, rezygnacja z sądów a priori, odrzucenie wszelkiej dyskryminacji, stanięcie na drodze razem z innymi. Pan jest dla wszystkich ten sam, bogaty względem wszystkich swoich czciciel bez różnicy (por. Rz 10,12).
Serce jest światłem, lampą dla ciała (Mt 6,22), która widzi i patrzy na innych z pominięciem hipokryzji, bo ta widzi źdźbło w oku brata, a belki w swoim oku nie dostrzega (Mt 7,5).

Stwierdzenie o tak wielkiej randze gestu i słów pozdrowienia nie jest pobożną interpretacją. Istnieje wypracowane w realności międzyjęzykowej określenie tego typu gestów. Mówi się o geście, że jest illokutywny. Na mocy wypowiedzianego słowa dokonuje się misteryjna obecność pewnych aktów. Właśnie liturgia jest takim czynem, językiem czynu, językiem akcji, działania. Działanie zmierza do komunikacji, związku, relacji między Bogiem i ludźmi. We wszystkich sakramentach odnajdziemy to prawo: gest-ryt-słowo-zaistnienie rzeczywistości zbawczej w mocy Ducha Świętego. Kościół katolicki nie używa liturgii, on jest liturgią, w niej dokonuje się uświęcenie ludzi i uwielbienie Boga. Ale zasada ta ma zastosowanie nie tylko w odniesieniu do rytów sakramentalnych. Gest w liturgii należy do działań Kościoła (opus operantis Ecclesiae), one zanurzają w Tego, który jest obecny w Misterium.

Celebrans działający w imieniu Jezusa Chrystusa wykonuje gest ogarniający, „obejmujący” z miłością i życzliwością wszystkich zgromadzonych. To ciepło powinno być wręcz wyczuwalne w sposobie wypowiadania słów pozdrowienia, tym więcej w geście, który wyprzedza słowa.

Pozdrowienie poprzedzone jest uczynieniem znaku krzyża dla podkreślenia, że podejmujemy działanie, które poprzez krzyż bierze swój początek w Bogu Trójjedynym; działanie dokonywać się będzie w mocy Trójcy Świętej, w tej mocy, w którą zostaliśmy zanurzeni w sakramencie chrztu świętego.

Po pozdrowieniu prawodawca sugeruje, że „może nastąpić, i to w bardzo krótkich słowach, wprowadzenie wiernych w treść Mszy Świętej danego dnia” (OWMR 50). Na podkreślenie zasługują użyte przez prawodawcę słowa: może – wprowadzenie można więc pominąć, zwłaszcza gdy uczestnicy liturgii należą do grupy pogłębionych religijnie. W bardzo krótkich słowach – poszerzanie wprowadzenia jest niepedagogiczne, żaden człowiek w życiu codziennym po pozdrowieniu nie zamienia się w mówcę przypominającego, co należy czynić. Przemówienia papieskie czy wypowiedzi przedstawicieli Kongregacji ds. Liturgii i Sakramentów przypominają o tej „krótkości”. Nawet podane w Mszale zwięzłe życiorysy świętych nie są przeznaczone do odczytywania wiernym, lecz dla orientacji celebransa, do ewentualnego wykorzystania we wprowadzeniu. W treść Mszy dnia – wprowadzenie nie jest częścią liturgii słowa ani wyłuszczeniem treści czytań (od tego jest komentarz przed czytaniami i homilia). W tym wypadku chodzi o mistagogiczne wprowadzenie, podkreślające szczególność danej Eucharystii, zachęcające do polecenia się wstawiennictwu danego świętego/świętej (święto, wspomnienie) czy podkreślające charakter danego dnia. Wprowadzenie promuje udział wiernych w Eucharystii.

Uwaga! To jest tylko jeden artykuł z miesięcznika "Msza Święta". Pozostałe przeczytasz w numerze dostępnym w Wydawnictwie Hlondianum:

« powrót do numeru